Więc to jest Jelenia Góra?
W przeciwieństwie od Wrocławia czy też Głogowa, Jelenia Góra i rejon Karkonoszy nie zaznał niszczących działań wojennych. Kiedy 8 maja 1945 roku oddziały Armii Czerwonej zajęły miasto, to nie było ono zniszczone. W mieście i w okolicach znajdowało się wiele obozów, w których przebywali robotnicy przymusowi, w tym i Polacy, dla nich był to prawdziwy pierwszy dzień, tak długo oczekiwanej, wolności.
Pięknie położone zadbane miasto , było niezwykle atrakcyjnym miejscem dla chcących się osiedlić na Ziemiach Odzyskanych Polaków, nic więc dziwnego, że szybko rozeszła się wieść, iż jest na Dolnym Śląsku prawdziwa perełka, do której warto przyjechać, aby związać się z tym miejscem na dłużej, a może nawet do końca życia.
Już w pierwszych tygodniach przybyła do miasta nad Bobrem grupa zawodowych dziennikarzy, byli wśród nich: Mieczysław Kolbusz, Wacław Rousseau, Stefan Trzciński, Ksawery Piątka i Tadeusz Kowzan, grupa ta podjęła inicjatywę organizacji redakcji gazety polskiej przy Urzędzie Informacji i Propagandy w Jeleniej Górze. Owocem tych starań było ukazanie się jednodniówki „Głos Pogranicza” , która nosi datę wydania 27-29 sierpnia 1948 roku, jest więc tożsama z dniem wydania w Legnicy pierwszego polskiego dziennika „Pioniera”, który ukazał się właśnie 27 sierpnia 1945 r.
Jednodniówka była gazetą wydaną z okazji Pierwszego Zjazdu Przemysłowego Ziem Odzyskanych, który odbył się w Jeleniej Górze w dniach 27-29 sierpnia. Gazeta okazała się niezwykle trafionym przedsięwzięciem i wraz z uczestnikami i gośćmi zjazdu rozeszła się po całej Polsce, dając miastu świetną reklamę.
Grupa dziennikarzy, którzy wydali „Głos Pogranicza” szybko weszła w skład redakcji „Pioniera”. a później i „Słowa Polskiego”, stanowiąc bardzo kompetentny i pracowity zespół, który publikował wiele ciekawych tekstów o regionie.
Poniższy tekst pochodzi z owej jednodniówki „Głos Pogranicza”.
Artykuł publikujemy z zachowaniem jego oryginalnej pisowni, szczególnie na uwagę zasługuje fakt, że rzeczownik Niemiec pisany jest małą literą. W owym czasie czyniono tak prawie nagminnie. Była to swoista szykana wobec narodu niemieckiego, który zdaniem Polaków nie zasługiwał na szacunek za ogrom zbrodni, których się dopuścił.
Grzegorz Wojciechowski
* * *
M. [Mieczesław] Kolbusz
Tempora mutantur*
Więc to jest Jelenia Góra!
Więc to jest Jelenia Góra
– Czy jest piwo? – krzyczy kilka osób jeszcze z wnętrza naszego samochodu do ludzi wychodzących z hotelu.
– Mówiono nam przed wyjazdem, że tu piwa w bród, że tu pięknie i zdrowo, tanio….
A piwa nie ma! Jeśli nie ma piwa, może też nie być noclegu, może nie być niskich cen i ładnej okolicy.
W hotelu
Krótkie załatwienie sprawy w dyrekcji. – … a jakże, służbowo… tak… proszę, oto dowody… –
I już mamy noclegi i kolacje zapewnione
Zaczynam znowu wierzyć w „naszą” Jelenią Górę. Sala restauracyjna miła, ładnie rozplanowana, większość stolików zajęta. Ludzie z całej Polski, dużo ładnych panienek w stołówce, miasto zaczyna mi sie podobać coraz bardziej.
Miejski Dom Turystyczny, to podobno największy hotel na Śląsku. Na pewno jeden z najczystszych . Pokój otrzymuję przyjemny, czysty, łóżko z pościelą – … zaraz sprawdzę… też świeża, słowo daję!
Zostaję w Jeleniej Górze na stałe; pomimo że nie ma piwa.
Smacznego
Wcześnie budzi się miasto do życia. O siódmej godzinie już śniadanie w stołówce miejskiej. Zupełnie wystarczające.
I ceny mi sie podobają. Nie ma tego szału inflacji, co w województwach centralnych.
– Jeśli nie wystarczy panom obiad w stołówce, może pan zjeść drugi w barze lub restauracji – radzi mi jakaś starsza pani.
– A w pewnych godzinach dostanie pan nawet smaczne ciastka –
Organizacja miasta
Ojcowie miasta nie siedzą tu prawdopodobnie z założonymi rękami, bo na każdym kroku widać rezultaty pracy.
Na ulicach czysto, porządek, sklepy przeważnie otwarte, a co najważniejsze sprzedają swoje towary. Wszędzie polskie napisy.
Ale największa niespodzianka – to tramwaje. Nie ma ich we Wrocławiu, w Lignicy, a tu są. I podobno jak mnie informuje ktoś na przystanku, jeżdżą regularnie.
Albo Wojsko Polskie. Nigdzie po drodze nie widziałem żołnierzy tak schludnie ubranych i z takim szacunkiem wzajemnie się salutujących, jak właśnie w Jeleniej Górze. Stanowczo – organizacja w mieście na poziomie.
Tempora matantur
Nareszcie tu zobaczyłem niemców z białymi opaskami. Dziwiłem się dotychczas, dlaczego w Czechach niemcy są oznaczeni na zarządzenie władz, a dlaczego w Polsce – my sami musimy nosić swe barwy, by nie uchodzić za niemców. Białe opaski – to tylko początek rewanżu za dotychczasową politykę niemiecką w stosunku do Polaków.
Nie mogła zrozumieć niemka, dlaczego warzywa na rynku są tylko dla Polaków. Zrozumiałaby na pewno, gdyby widziała w Warszawie, Krakowie i innych miastach, nawet w parkach napisy „nur fur Deutsche”.
Tak czasy się zmieniają, proszę państwa, teraz w ogonkach stoi „naród panów”; teraz także i niemcy cierpliwie muszą czekać swojej kolejki.
Społeczeństwo polskie
Społeczeństwo polskie dość mieszane, przeważnie pracująca inteligencja. Wszyscy czują się swobodnie, są już zadomowieni – nic dziwnego niektórzy mieszkają już w Jeleniej Górze kilka miesięcy.
Życie partii politycznych i innych organizacji szeroko rozbudowane. Nie trzeba się błąkać, bo strzałki wskazują kierunek dojścia do nich. Dużo afiszów, planowane otwarcie kilku szkół średnich, teatr przeprowadza próby „Zemsty”, kina – chwilowo zamknięte – otworzą swe drzwi w przyszłym tygodniu.
W jednym z lokalów gra czeska orkiestra. Zespół nawet niezły, chociaż nie wczuł się jeszcze w rytm polskich melodii.
Co się dzieje w Polsce?
– Panowie z prasy? Jak to dobrze! Powiedzcie nam co sie dzieje „w Polsce”. Mówili mi, że…
– A jakie uniwersytety już otwarto, bo córka moja chce kończyć studia. My tu na razie bez wiadomości, jakby odcięci od świata. Żadna prasa do nas nie dochodzi. Gdyby ktoś zaczał wydawać tu gazetę…
– Zostaję w Jeleniej Górze! Dla tego miasta warto pracować.
Tymbardziej, że w lokalu jest piwo!
Wczoraj wieczorem zabrakło go tylko dlatego, że każdy z gości wypił po kilka porcji.
„Głos Pogranicza” jednodniówka, Jelenia Góra 27-29 sierpnia 1945 r.
* Tempora mutantur – jest to przysłowie łacińskie, które należy tłumaczyć jako „Czasy się zmieniają”.
Komentarze
Więc to jest Jelenia Góra? — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>