Mój Wrocław w 1948
Ciemno, dżdżysto. Ze stacji Popielów, gdzie mój ojciec pracował, ruszyliśmy bydlakami wczesnym majowym porankiem do Wrocławia Nadodrze. Zbudził nas okrzyk konduktora: „Koniec jazdy. Wszyscy udają się do miasta,,.
– W te ruiny do miasta? wrzeszczała jakaś kobieta. Wokół Nadodrza porażające hałdy żelastwa, jakieś rury, druty poprzetykane pędami młodziutkich pokrzyw. Nie znałem wtedy słowa szok, ale ten obraz konfrontowany z pejzażem tulipanów z mojej wsi, które za moment znajdą się na ołtarzu świętego Michała z powodu parafialnego odpustu, ten obraz był dla mnie pięcioletniego chłopca szokiem.
Wsiedliśmy z ojcem do tramwaju numer 1 kursującego naonczas pomiędzy stacją Nadodrze i Biskupinem. Ojciec nie pozwolił mi patrzeć na kikuty mijanych po drodze kamienic. Grupki żołnierzy razem z przedziwnie ubranymi cywilami wielkimi łopatami torowali drogę różnym pojazdom na naszej marszrucie wiodącej do rynku.
– Na Ruską, jak trafić na Ruską – pytał przechodniów ojciec. Kręciliśmy się wokół ludzi przyodzianych w jakieś łachmany czy mundury dość długo, nim dotarliśmy pod adres cioci Trudli. Była bratową mojej mamy, która straciła wujka Paula w Tatrach i urzędowała na drugim froncie z kim popadnie, jak to się u nas mówiło.
– Dobrze, że zdrowi dotarliście – powitała nas Trudel. Z szafy wyciągnęła wałówkę, na którą nas zaprosiła, dołożyła szpeku, wursztu. W towarzystwie jej rosyjskiego kompana musieliśmy jeszcze przegryźć co nieco włącznie z wypiciem przez ojca stakańczyka.
– Mój Borys was teraz odprowadzi na dworzec, bo już pod wieczór robi się niebezpiecznie – zakomunikowała ciocia Trudla. Pan Borys teraz torował nam przelęknionym drogę. Pamiętam przekraczanie Odry.
To przecież ta sama rzeka, przy której ja wzrastałem. A ulica Ruska? Śniła mi się codziennie. I do dziś głęboko tkwi w mojej pamięci. No i ten Borys, który do dybzaka wcisnął mi cukierka na stacji.
EM
SP 2025-03-31
To wspaniale, że przypominacie ten czas, ludzi, ich problemy i dylematy. Do tego tak lekko, pięknie, przystępnie napisane, bez zbędnych złośliwych politycznych podtekstów.Klasa i oby tak dalej.
K. Ś.