Śląsk Wrocław – Pierwsze porządki
Grzegorz Wojciechowski
Śląsk Wrocław – Pierwsze porządki
Stało się to co musiało nastąpić, już od przynajmniej trzech lat Śląsk dążył do spadku z ekstraklasy i trzeba przyznać, że robił to konsekwentnie. Wprawdzie w poprzednim sezonie, nie wiadomo jakim cudem, bowiem i sam trener Jacek Magiera nie do końca potrafił wyjaśnić przyczyny tego sukcesu, zespół zajął drugie miejsce w ekstraklasie. Głównie dlatego, że skutecznie grał jesienią 2023 roku, ale tylko jesienią, bowiem gdy sporządzimy tabelę za wiosnę 2024 roku, to wrocławska drużyna znajdowała się już na miejscu spadkowym. To był dzwonek alarmowy, który całkowicie zlekceważono. Już wówczas mimo sukcesu, powinna nastąpić zmiana trenera i dyrektora sportowego klubu, niestety tak się nie stało. Efekt łatwo było przewidzieć, drużyna była bowiem w kryzysie, w dodatku została bardzo mocno osłabiona kadrowo.
Jacek Magiera już raz został zwolniony ze Śląska, zespół wówczas przegrywał mecz za meczem, a trener nie potrafił zażegnać tego kryzysu. Wiosną 2024 sytuacja się powtórzyła, ale upojono się sukcesem i kompletnie zlekceważono symptomy zbliżającej się katastrofy.
Jesienią stale osłabiana drużyna grała z meczu na mecz coraz gorzej, wolno przeprowadzała akcje, raziła niecelnymi podaniami, brak było jakiejkolwiek myśli taktycznej. Po murawie snuli się całkowicie zagubieni zawodnicy, tam nikt nie wiedział co ma robić. Nie sprowadzono żadnego porządnego napastnika. Sebastian Musiolik, który w zamyśle panów Magiery i Baldy miał zastąpić Erica Exposito, dla wielu było wiadome, że tego nie zrobi. W poprzednich klubach czyli Rakowie Częstochowa i Górniku Zabrze bramek nie strzelał, dlaczego więc miałby je strzelać we Wrocławiu? W dodatku do Śląska zakontraktowano ze Szwajcarii Juniora Eyambę, gracza, który nigdy nie grał na poziomie centralnym. Zdaniem Magiery to ci dwaj piłkarze mieli strzelać bramki dla wrocławian. Musiolik dopiero w dziesiątym meczu się „odblokował” i strzelił gola, a Eyamba nie nadawał się do gry, bowiem potykał się o własne nogi. Zatrudnienie czarnoskórego Szwajcara można traktować wyłącznie w kategoriach głupiego żartu lub ewidentnego sabotażu. Aż strach pomyśleć, że piłkarz ten miał kontrakt na poziomie ponad 300 000 zł za sezon. Podczas, gdy taki Mateusz Żukowski 250 000 zł rocznie. Ktoś chyba zwariował!
Pan Magiera tłumacząc się z porażek, zapewniał, że zespół „zaskoczy” – ot tak sam z siebie. Nic takiego się nie stało, ponieważ nie mogło się stać.
Cały system płac w Śląsku, to jedno wielkie szaleństwo.
Ostatnio, po trzech latach z zespołem pożegnał się młody Turek Burak Ince. Przez te trzy lata strzelił cztery gole (ale trzeba przyznać, że bardzo ładne), wchodził z reguły na końcówki, a najczęściej „grzał ławę” – zarabiał on 975 000 zł za sezon! Był jednym z najwyżej opłacanych piłkarzy, a pożytku z niego właściwie nie było żadnego. Dla porównania zarobki innych piłkarzy, na których wiosną tego roku spoczywał ciężar gry (za sezon): Aleksander Paluszek – 235 000; Serafin Szota 167 000; Peter Schwarz – 502 000. Od Buraka Ince zarabiał też dużo mniej podpora wrocławskiej defensywy z jesieni 2023 roku Aleks Petkow (reprezentant Bułgarii) – niecałe 700 000 zł.
Kiedy nastała tegoroczna runda wiosenna, to okazało się, że wielu bardzo dobrze opłacanych graczy nie nadaje się do gry, a nowy trener Ante Simundza ma właściwie bardzo krótką ławkę, co powodowało, że drużyna nie mogła grać na dużej intensywności i bardzo dobre mecze przepadała słabszymi, tracąc w ten sposób bezcenne punkty.
I tak, nieprzydatni do gry byli:
Sebastian Musiolik 446 000 zł
Peter Pokorny 502 000 zł
Jakub Świerczok 251 000 zł
Marcin Cebula 530 000 zł
Konrad Poprawa 203 000 zł
a ponadto Patryk Klimala z kontraktem bliskim 2 mln zł, był całkowicie bezużyteczny w Śląsku. Na szczęści udało się go wypożyczyć do Australii, ale i tak część kontraktu musiał mu wypłacać Śląsk.
Kilku graczy z wysokimi kontraktami, było praktycznie wykorzystywanych w minimalnym stopniu przez trenera Simundzę z uwagi na ich niski poziom sportowy, byli to: wspomniany już Burak Ince, ale także Sylwester Jasper 725 000 zł i Tudor Baluta również 725 000 zł.
To wszystko były zmarnowane pieniądze.
Do tego dochodziły jeszcze absencje za kartki i kontuzje, szczególnie dotkliwa była ta której doznał Peter Schwarz, pauzując przez ostatnich kilka spotkań.
Obecnie nowy prezes pan Michał Mazur zaczął porządkować ten bałagan, z klubem pożegnali się już, Burak Ince, Jakub Świerczok i co najważniejsze udało się sprzedać i nawet coś zarobić na Patryku Klimali. Nie zostanie również przedłużony kontrakt z Peterem Pokornym, który przypuszczalnie symulował kontuzję, a ostatnio samowolnie opuścił drużynę.
Jose Pozo, dobry piłkarz, który przyszedł zimą tego roku, ma odejść do Pogoni Szczecin, za niewielką zapłatą.
Raczej na pewno odejdą Musiolik i Baluta, przypuszczalnie kontuzjowany Cebula (szkoda, gdyż to dobry zawodnik, ale niestety chłop nie ma zdrowia). Kończy się kontrakt Konradowi Poprawie – przykra sprawa, zdrowie nie pozwala mu na dalszą grę.
Problem będzie z Sylwestrem Jasperem, gra mało, dużo zarabia a najwyraźniej nie pasuje trenerowi, a chętnych na niego brak.
Z wypożyczenia z Chrobrego Głogów, wrócił napastnik Patryk Szwedzik, w sezonie strzelił pięć goli, w tym część z rzutów karnych, mówi się, że odejdzie do Ruchu Chorzów.
Zawodnicy są na urlopach do połowy czerwca, później czeka ich zgrupowanie w Trzebnicy, gdzie zapewne będą pojawiać się nowi gracze.
Przed kierownictwem klubu wiele pracy, aby uporządkować sprawy kadrowe i finansowe i następnie pozyskać zawodników nadających się do gry, a nie rezydentów.
Komentarze
Śląsk Wrocław – Pierwsze porządki — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>