Trochę dobrze, trochę źle. 2026 zaczynamy od United Cup
Felieton tenisowy
Trochę dobrze, trochę źle. 2026 zaczynamy od United Cup
Trudno o jednoznaczną ocenę występu polskich tenisistów płci obojga w mijającym roku. Bo były cenne zwycięstwa, dobra postawa niżej klasyfikowanych w rankingach, ale i zaskakujące porażki, poważne problemy zdrowotne, wreszcie mało satysfakcjonujące lokaty na koniec sezonu. Nasz narodowy skarb, czyli Iga Świątek to nr 2 rankingu WTA. „Znawcy” dyscypliny nie szczędzili w ciągu ponad jedenastu miesięcy krytycznych uwag pod adresem raszynianki, twierdząc, że zawiodła, że wypadła ze światowej czołówki. Naprawdę? Druga na liście rankingowej, historyczne zwycięstwo na Wimbledonie, również premierowe w Cincinnati oraz w Seulu, półfinały w dwóch innych Wielkich Szlemach (Australian Open i paryski Roland Garros) to rzeczywiście dowód na kiepski sezon. Prawdopodobnie poza Aryną Sabalenką (obecną nr 1 WTA) każda z pozostałych tenisistek z ochotą zamieniałby się z Igą. Sześciokrotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych, podsumowując rok stwierdziła, że wygranej w Wimbledonie nie zamieniłaby nawet na dwie inne tej rangi, także zwycięstwo w niezwykle wymagającej imprezie WTA 1000 w Ohio sprawiło jej dużą satysfakcję. Podobnie jak występ przed własną publicznością (deklarowała to na długo przed końcem wyczerpującego sezonu) w Billie Jean King Cup. Przy okazji turnieju w Gorzowie Wlkp. stwierdziła, obalając kolejny mit, że gra w reprezentacji kraju to dla niej zaszczyt, że zawsze będzie do dyspozycji, jeśli tylko zdrowie jej na to pozwoli.
Na przełomie listopada i grudnia raszynianka zafundowała sobie i swoim bliskim – i znowu do akcji wkroczyli niezawodni hejterzy – kilkudniowy urlop na Mauritiusie, by po powrocie zabrać się do ostrej pracy przed nowym sezonem. A w nim pierwszą poważną imprezą będzie United Cup. O tym w dalszej części felietonu.
Pozostałym naszym tenisistkom wiodło się w 2025 roku różnie. Był to chyba rozczarowujący sezon dla numerów 2 i 3 Magdy Linette i Magdaleny Fręch. Nie udało się obronić większości punktów z roku poprzedniego, poznanianka przegrała wiele spotkań już w pierwszej rundzie, często ze znacznie niżej notowanymi rywalkami, stąd dopiero 55 miejsce WTA. Jeszcze większy spadek w rankingu zanotowała Fręch, która przez długi czas plasowała się w trzeciej dziesiątce, by zakończyć sezon o trzy lokaty niżej od Linette. Obie odmówiły gry w reprezentacji, tłumacząc to zmęczeniem (zabrzmiało mało wiarygodnie). Lepsze występy pozwoliły innym naszym tenisistkom w miarę udanie zakończyć sezon. Nieźle prezentowała się doświadczona Katarzyna Kawa, kilka dobrych występów zanotowała Maja Chwalińska (byłoby ich zapewne więcej, gdyby nie kłopoty zdrowotne), znaczne postępy poczyniły Linda Klimovicova i Martyna Kubka.
Znacznie trudniejsza sytuacja jest wśród panów. Na pochwały zasłużył Kamil Majchrzak, który mozolnie pnie się w górę rankingu ATP. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu był nieobecny na światowej liście (to efekt długiej przerwy, spowodowanej podejrzeniem o doping), sezon 2025 skończył na 62 miejscu, w wielkoszlemowych Wimbledonie oraz US Open awansując do czwartej rundy (nigdy nie był wyżej). I piotrkowianinowi w jeszcze lepszym bilansie przeszkodziły kłopoty zdrowotne, ale postawa Kamila w spotkaniach z topowymi zawodnikami napawa optymizmem w kontekście 2026 roku (w planach awans do czołowej „pięćdziesiątki”). To był wyjątkowo pechowy sezon dla Huberta Hurkacza. Wrocławianin, który jeszcze w ub. roku plasował się w dziesiątce rankingu, ten zakończył jako polska rakieta nr 2, na 73 miejscu ATP. Trudno, by było inaczej, skoro ostatni mecz „Hubi” rozegrał w połowie czerwca, po czym wycofał się z rywalizacji do końca sezonu, bowiem rehabilitacja po operacji kolana nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. O potencjale Hurkacza świadczy fakt, iż mimo dolegliwości ostatni pojedynek – w holenderskim ‘s – Hertogenbosch – z niezłym Hiszpanem Roberto Bautistą Agutem wygrał. Czas od czerwca do teraz poświęcił na dojście do pełni formy i… wizytę we wrocławskiej szkole podstawowej nr 47, której był uczniem. W nieszczęściu jest też odrobina szczęścia. W 2026 roku wrocławianin będzie mógł skorzystać w kilku turniejach z tzw. zamrożonego rankingu (z tytułu ponad 6-miesięcznej nieobecności na korcie). W powrocie na szczyt ma pomóc „Hubiemu” dotychczasowy sztab: trener Nicolas Massu, konsultant Ivan Lendl, sparingpartner Mateusz Terczyński oraz specjalista od przygotowania fizycznego Przemysław Piotrowski. Pierwszy poważny sprawdzian już na początku stycznia 2026, podczas United Cup, w którym Hubertowi partnerować będzie Iga Świątek.
W dwóch ostatnich edycjach tej imprezy Polacy – w tym składzie – docierali do finału, ulegając w 2024 r. Niemcom, zaś w styczniu 2025 Amerykanom w składzie Coco Gauff – Taylor Fritz. To uwertura do pierwszego w roku turnieju wielkoszlemowego – Australian Open. Start w Melbourne Park (początek 18 stycznia, sześć dni wcześniej kwalifikacje) mają zapewniony Iga Świątek, Magda Linette, Magdalena Fręch, Hubert Hurkacz oraz Kamil Majchrzak, w kwalifikacjach zaś wezmą udział Katarzyna Kawa, Maja Chwalińska oraz Linda Klimovicova. Słynny Roger Federer nazwał kiedyś Australian Open „The Happy Slam” – ze względu na perfekcyjną organizację, fantastyczną atmosferę, ogromne zainteresowanie miłośników tenisa z całego świata. Oby był szczęśliwy dla reprezentantów Polski. Idze Świątek do wielkoszlemowej karety brakuje tylko sukcesu na Rod Laver Arena. Może już teraz?
Waldemar Niedźwiecki

Komentarze
Trochę dobrze, trochę źle. 2026 zaczynamy od United Cup — Brak komentarzy
HTML tags allowed in your comment: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>